Gen Z na swoim – czy to możliwe?

Własne mieszkanie przed trzydziestką? Dla wielu przedstawicieli generacji Z to bardziej marzenie niż realny plan. Ograniczona zdolność kredytowa, niestabilne formy zatrudnienia i wysokie ceny nieruchomości sprawiają, że młodzi Polacy coraz częściej potrzebują wsparcia – od rodziny lub państwa – by wejść na rynek nieruchomości.

Generacja Z, nazwana również Gen Z, to osoby urodzone w latach 1995 – 2012. To pokolenie, które właśnie wchodzi na rynek pracy, a tym samym zaczyna myśleć o zakupie pierwszego mieszkania. W teorii – to idealny moment, by planować przeniesienie się do własnych czterech kątów. W praktyce jednak młodzi zderzają się z realiami rynkowymi – ograniczoną zdolnością kredytową i wysokimi cenami nieruchomości. Choć z danych raportu Barometr Metrohouse i Credipass wynika, że nabywcy mieszkań poniżej 30 roku życia stanowią 24 proc. wszystkich kupujących, to właśnie ta grupa klientów ma najwięcej problemów z zakupem.

Zdolność kredytowa młodych – realne limity

Jak wyliczają analitycy Credipass, zdolność kredytowa singla zarabiającego 4 000 zł netto mieści się w przedziale 196–250 tys. zł, w zależności od banku i rodzaju oprocentowania. Przy dochodach rzędu 6 500 zł netto kwota ta rośnie, osiągając maksymalnie 475 tys. zł. Trochę lepiej wygląda sytuacja par. Przy wspólnych zarobkach w wysokości 8 000 zł netto mogą otrzymać z banku nawet 561 tys. zł, a przy dochodach w wysokości 12 000 zł netto aż 878 tys. zł.

Z pozoru wygląda to obiecująco. Jednak z punktu widzenia mieszkańca dużego miasta zakup mieszkania w cenie do 250 tys. zł może być wyzwaniem. Jak wylicza agencja Metrohouse, wprawdzie przykładowo w Łodzi, Bydgoszczy, Kielcach, czy Katowicach taka kwota może pozwolić na zakup kawalerki, ale w największych miastach już nie. Znacznie więcej możliwości może dawać zakup lokalu za 475 tys. zł. Choć w stolicy taka kwota nie pozwoli na kupno raczej większego lokalu niż kawalerka, to w większości miast wojewódzkich można za to kupić mieszkanie dwupokojowe lub nawet większe. Najwięcej opcji daje połączenie dochodów dwóch osób mieszkających w jednym gospodarstwie domowym. Jeżeli przyjąć, że zarabiają wspólnie 12 000 zł, to jest to dobra wyjściowo sytuacja do zakupu mieszkania w każdym z polskich miast.

Dla młodych osób wyzwaniem jest nie tylko sama zdolność kredytowa, ale sama forma zatrudnienia. – Pamiętajmy, że praca w modelu B2B czy umowy cywilnoprawne z punktu widzenia banków obniżają wiarygodność kredytową. Kredytobiorcy z nieregularnymi dochodami lub krótką historią zatrudnienia są oceniani przez banki jako bardziej ryzykowni. Może to oznaczać gorsze warunki finansowania lub nawet odmowę przyznania kredytu, zauważa Paulina Stępniewska, Ekspertka finansowa Credipass. Dlatego tak ważna jest edukacja kredytowa, odpowiednie przygotowanie do procesu ubiegania się o kredyt, wsparcie klienta w podejmowaniu świadomych decyzji oraz empatia wobec jego obaw. Wszystkie te elementy zwiększają szanse na uzyskanie pozytywnej decyzji kredytowej i finalizację zakupu pierwszego mieszkania, dodaje Paulina Stępniewska.

Kto w roli „dźwigni”?

W obliczu takich ograniczeń, młodzi coraz częściej szukają wsparcia finansowego. Częstą praktyką jest szukanie pomocy u rodziny. Rodzic może zostać współkredytobiorcą, co podniesie zdolność kredytową i zwiększy wiarygodność klienta w oczach banku. Inna, równie częsta forma pomocy od rodziców to darowizna pieniędzy na wkład własny. Dziś banki oczekują minimum 10% wkładu własnego przy zakupie mieszkania. Przykładowo, jeśli mieszkanie warte jest 400 000 zł, to bank będzie wymagał od klienta co najmniej 40 000 zł. Samodzielne zgromadzenie takiego kapitału przez młodą, przeciętnie zarabiająca osobę bywa problematyczne.

Drugą istotną „dźwignią” mogą być programy pomocowe oferowane przez rząd. Jest to istniejący obecnie program, w którym można uzyskać kredyt, nawet jeśli nie posiada się wkładu własnego, a w przyszłości być może także program dopłat do rat kredytów. Programy te rozwiązują takie problemy jak niska zdolność kredytowa czy wysokie raty kredytów. Dają także gwarancję wkładu własnego, dzięki czemu klient nie musi posiadać własnych środków na zakup mieszkania. Problemem pozostaje jednak ograniczona dostępność – zarówno pod względem warunków formalnych, jak i podaży mieszkań kwalifikujących się do programu.

Obecnie rynek czeka na uruchomienie nowego programu rządowego „Pierwsze klucze”. Znane są jego wstępne założenia, m.in. obejmie on wyłącznie rynek wtórny, wprowadzono limity dotyczą maksymalnych progów dochodowych, kwoty kredytu objętej dopłatą oraz maksymalnej ceny za metr kwadratowy. Wydaje się, że program będzie znacznie bardziej opłacalny dla osób posiadających już dzieci, reasumuje Paulina Stępniewska z Credipass.