Infrastruktura, która powstanie w oparciu o nowy budżet UE, będzie mieć strategiczne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa energetycznego w kolejnych dziesięcioleciach. W interesie państwa polskiego i wszystkich uczestników rynku jest taka zmiana prawa, która sprawi, że jakość wykonania i bezpieczeństwo tych obiektów będzie co najmniej tak samo istotna jak ich cena – przekonuje Marcin Idzik, prezes spółek IDS-BUD i DIM Construction.
W ramach uzgodnionego w lipcu i ostatecznie zaakceptowanego w grudniu ubiegłego roku budżetu UE oraz tzw. funduszu odbudowy Polska otrzyma w ciągu najbliższych siedmiu lat rekordową sumę około 770 mld zł. Częścią przyjętych ram finansowych są środki przeznaczone na tzw. transformację energetyczną, uznawaną przez Komisję Europejską za jeden z filarów strategii ożywienia wspólnotowych gospodarek po zakończenia pandemii koronawirusa. Na Polskę przypadnie ponad jedna trzecia zaplanowanych na ten cel środków.
Niejako w cieniu politycznych dyskusji i kontrowersji związanych z przyjęciem europejskiego budżetu pozostała decyzja o zwiększeniu unijnego celu redukcji emisji CO2 z obecnych 40 do co najmniej 55 proc. To oznacza już realne – a nie tylko deklaratywne – wejście na drogę zmierzającą do osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej w 2050 roku. Przyśpieszenie dekarbonizacji i jeszcze większa mobilizacja do zielonego zwrotu może w istotny sposób wpłynąć także na te branże, które dotychczas były w stosunkowo niewielkim stopniu zaangażowane w realizację celów polityki klimatycznej.
Możemy być zatem niemal pewni, że w najbliższej dekadzie Polska pozostanie wielkim placem budowy. Zmienią się jednak – i to istotnie – priorytety, a wraz z nimi charakter projektów inwestycyjnych, jakie będą realizowane za europejskie pieniądze. Aby osiągnąć założone przez Wspólnotę cele energetyczne, niezbędny jest bowiem rozwój złożonej infrastruktury opartej o odnawialne źródła energii, których udział w produkcji energii elektrycznej ma do 2030 roku ulec podwojeniu, osiągając w całej UE poziom 60 proc. To oznacza niemal rewolucję – nie tylko dla polskiego sektora energii, ale też dla całej rodzimej branży budowlanej i technologicznej.
Wszyscy znamy opowieści o starożytnych budowniczych mostów, zamków i twierdz, którzy po wykonaniu zadania byli skazywani przez swych władców na śmierć. Unikatowa wiedza, jaką posiedli oni podczas budowy, pod żadnym pozorem nie mogła trafić w ręce wroga. Choć dziś historie te wydają nam się okrutne, jest w nich ukryta mądrość, wynikająca z troski o strategiczne interesy państwa. Podobnej refleksji potrzeba nam wszystkim także dzisiaj. Infrastruktura, jaka powstanie w Polsce najbliższej dekadzie, zdefiniuje bowiem poziom naszego bezpieczeństwa energetycznego na kolejne pokolenia. Dzięki wsparciu algorytmów i sztucznej inteligencji znaczna część tej infrastruktury będzie zdolna do przetwarzania ogromnej ilości wrażliwych danych. Czy jako państwo możemy sobie pozwolić na to, by kody dostępu do tych danych były pisane w obcych alfabetach?
Zanim przystąpimy do realizacji nowych priorytetów energetycznych i infrastrukturalnych powinniśmy zatem na nowo przemyśleć nasze otoczenie prawne. Przykłady Niemiec i Francji pokazują, że – przy zachowaniu obowiązujących w UE reguł dotyczących swobody przepływu ludzi i usług – możliwa jest skuteczna ochrona rodzimych rynków w kluczowych dla bezpieczeństwa sektorach. W krajach tych obowiązują przemyślane i dopracowywane przez lata regulacje dotyczące zamówień publicznych, których dopełnieniem są systemy certyfikacji dla określonych sektorów i rynków pracy. Efektem jest wysoki poziom ochrony przed generalnymi wykonawcami i podwykonawcami, którzy – oferując niską cenę – nie są w stanie zagwarantować wymaganej jakości obiektów i ich bezpieczeństwa pod kątem strategicznych interesów państwa.
Wprawdzie kolejna perspektywa budżetowa już się rozpoczęła, nie jest jeszcze za późno, by podobne regulacje wprowadzić również w Polsce. Celem bynajmniej nie jest protekcjonizm, a zachowanie równych zasad konkurencji dla wszystkich uczestników jednolitego europejskiego rynku. Jako krajowa branża budowlana wielokrotnie udowodniliśmy, że posiadamy unikatowe kompetencje i dostęp do nowoczesnych technologii. Czas, by otoczenie prawne w równym stopniu promowało jakość wykonania i bezpieczeństwo obiektów o strategicznym znaczeniu, a nie tylko z pozoru niską cenę. W przeciwnym razie rzeczywistą cenę „taniej” infrastruktury energetycznej będziemy ponosić wszyscy przez kolejne dziesięciolecia.
* * *
Marcin Idzik jest menedżerem z wieloletnim doświadczeniem w branży budowlanej, energetycznej i obronnej, a także w administracji publicznej. Z grupą IDS-BUD związany jest od 2018 roku, początkowo na stanowisku dyrektora ds. eksportu, a następnie jako prezes DIM Construction – spółki technologiczno-inżynieryjnej, realizującej specjalistyczne prace budowlane w oparciu o własne zasoby sprzętowe i osobowe. Od listopada 2020 roku łączy funkcję prezesa IDS-BUD z obowiązkami prezesa DIM Construction oraz DIM Serwis.